Jump to content

1938_02_06 Piękno duszy


Ани

Recommended Posts

Piękno duszy

 

Przeczytam teraz piętnasty rozdział Ewangelii Jana.

 

Jeśli chodzi o Życie, obserwujemy, że pod pewnym względem jego cena rośnie, a pod innym względem jego wartość maleje. Tak samo, jak cena towarów raz rośnie, a raz maleje, również Życie raz wzrasta, a raz maleje. Odnosi się to do zewnętrznej strony Życia. Nie ma człowieka na Ziemi, który choćby raz nie doceniał się lub nie cenił się za wysoko. Spogląda na swoje życie i mówi: „Czemu przyszedłem na Ziemię, nic nie zdążyłem zrobić”. Czasami się ceni za wysoko, bo uważa, że zrobił coś wielkiego. Czemu czasami napędzacie siebie, a czasami się poddajecie, jak to sobie wyjaśniacie? Niewiele potrzeba człowiekowi, żeby czuł się zachęcony lub zrezygnował. Posiadasz jakiesz pragnienie. Gdy je zrealizujesz, zachęca cię to. Jeśli nie możesz go zrealizować, tracisz nadzieję.

 

Pytam, czemu ludzie tracą nadzieję, czemu są niezadowoleni? Posiadasz duży, ładny dom i znów jesteś niezadowolony. Wielu mówiło do mnie: “Nasz salon jest duży, poszerzmy go, aby stał się większy”. Na co wam większy salon? Człowiek posiada trzy miliardy sześćset milionów komórek w swoim mózgu. Są one umieszczone w salonie o długości 19 cm, szerokości 15 cm i wysokości 15 cm. W tej małej przestrzeni mieści się tyle fabryk, tyle pracowni chemicznych, tyle wieży astronomicznych do obserwacji nieba! Jak wiele prac jest wykonywanych w tak małej przestrzeni i wszystkie komórki są zadowolone, nie narzekają tak, jak ludzie. Wy jak żylibyście na takiej przestrzeni? Nie jesteście zadowoleni z salonu, w którym mieści się tysiące głów takich jak wasza. Co powiedzielibyście, gdyby umieszczono was w tej małej głowie? Zatem zrozumienie czyni człowieka zadowolonym, a nie duża przestrzeń i posiadanie. Które komórki są mądrzejsze – komórki mózgu ludzkiego czy komórki poza nim? Komórki mózgu wiedzą takie rzeczy, jakich wielu ludzi nie wie. Są zagadnienia, które ludzie wiedzą, uchodząc nawet za specjalistów. Są jednak takie małe rzeczy, które wiedzą tylko komórki mózgowe. Powiecie, że człowiek zna wiele teorii, robi róznorodne badania naukowe. Oto ja przedstawię wam teorię dotyczącą pesymizmu. Czytacie teorię jakiegoś filozofa – pesymisty, który patrzy czarno na wszystko. Mówi on: „Życie nie ma sensu, wszystko zniknie. Pewnego dnia Słońce zgaśnie, ludzie znikną, Ziemia będzie zniszczona”. Kontynuuje dalej: „Rodzina nie będzie istnieć, dzieci znikną, młodzi zestarzeją się, starzy umrą, staną się prochem ziemi”. Mówię: nawet jeżeli tak będzie, zawsze coś pozostanie. Czy jest możliwe, aby wszystko zniknęło w jednej chwili?

 

Pesymista to człowiek, który stał się biedny: jego ubrania są podziurawione, buty – tak samo, nie pozostał jeden cały kawałek na jego plecach. W swoim mniemaniu ma rację, patrząc czarno na życie. On wie, że kiedyś jego ubrania i buty były całe, a teraz są porwane. Kiedy zobaczy czyjeś nowe ubranie, mówi: „Kiedyś moje ubrania również były nowe. Twoje też zniszczą się i zobaczymy, co wtedy zrobisz”. Pesymiście przez myśl nawet nie przejdzie, że mógłby kiedyś znowu włożyć nowe ubrania. Zatem, według tej filozofii, ubierając raz swoje ubranie, nie możesz go więcej zdejmować; albo zakładając raz swoje buty, nie możesz ich już zdejmować. Gdy uczyniłeś błąd, nie możesz już naprawić swojego życia. Taka jest filozofia pesymisty. Cokolwiek się do niego mówi, on odpowiada: “ Koniec ze mną. Nie będzie już powrotu”.

 

Jeden turecki hodża wygłaszał kazanie pewnemu pijakowi: „Słuchaj, bracie, zrezygnuj z picia, jest ono niebezpieczne dla twojego stanu, czy wiesz, co czeka cię na tamtym świecie?” – „Co mnie czeka?” – Wszyskie beczki, z których pijesz, postawią na twój kark”. Pijak zapytał się: „Czy przynajmniej będą pełne?” – „Oczywiście, że pełne”. – „Prosta sprawa, w takim razie tam też będzie co pić”. Hodża chciał nastraszyć go, pokazać mu ciemną stronę jego przyszłości. W tym przypadku hodża jest pesymistą, a pijak optymistą. Mówi on: „Skoro jest co pić, nie będzie cierpienia. Co z tego, że będę dźwigał beczki na swoim karku?” Hodża przedstawił mu ciemną stronę jego przyszłego życia, a on widział w tym coś pozytywnego – będą beczki, będzie co pić.

 

To sztuka, widzieć Dobro w życiu i wykorzystywać je. Każda rzecz, która w danej chwili nie może być przez człowieka wykorzystana, stanowi dla niego pewien ciężar. Jest to pewna przeszkoda w jego życiu. Przyjdzie jakaś myśl do twojej głowy, lecz nie chcesz jej przyjąć. Chcesz się jej pozbyć – nie możesz. Dokądkolwiek pójdziesz, cokolwiek robisz, ona idzie za tobą. Aby się wyzwolić od niej, wyciągnij ją ze swojego umysłu! Gdy wyjdzie na zewnątrz ciebie, ktoś ją zobaczy, spodoba mu się i weźmie ją. Posiadasz złotą monetę. Póki jest ona w twojej kasie, nikt jej nie widzi, nikt o niej nie myśli. Jeśli ją wyciągniesz i trzymasz w swojej ręce, ktoś ją zobaczy i będzie ją chciał. Gdy jej zapragnie, znajdzie okazję i zabierze ją z twojej ręki.

 

Opowiadała mi pewna siostra: „Zamęczyłam się noszeniem pewnej myśli w sobie i nie uspokoiłam się, dopóki jej nie zrealizowałam. Pewnego dnia przechodziłam koło wystawy, gdzie zobaczyłam szczególny model kapelusza. Nosi się go na czubku głowy, a kapelusz wygląda jakby ledwo się trzymał. Pomyślałam: ‘Kupię sobie taki kapelusz’, lecz przeszłam obok, nie kupując go. Od tamtej chwili myśl o kapeluszu nie dawała mi spokoju. Wreszcie kupiłam go, zrealizowałam swoje pragnienie. Nim go kupiłam, idąc ulicą odnosiłam wrażenie, że mam ten kapelusz na głowie i zaraz mi spadnie. Dotykam – nie ma żadnego kapelusza”. Ta siostra chciała się dowiedzieć, czemu myśl o kapeluszu niepokoiła ją tyle czasu. Powiedziałem jej, że ta myśl zamęczała ją, ponieważ kapelusz nie podobał się jej. Mimo to kupiła sobie ten kapelusz, bo był modny. W ogóle każda rzecz, której człowiek nie lubi, wskakuje mu na plecy. Gdy ją pokocha lub pogodzi się nią, spada z jego pleców. Czemu człowiek się męczy? – Ponieważ nie kocha męczenia się. Gdy pokocha je, ono go wyzwala. – „Nie lubię męczarni”. – Skoro nie lubisz jej, ona zajmuje centralne miejsce w twoim sercu. Męczarnia nigdy nie zajmuje ostatniego miejsca. – „Jak długo będzie siedzieć w moim sercu?” – Aż ją pokochasz. Gdy ją pokochasz, ona ustępuje z miejsca, które zajmowała. Inaczej będziesz chodził, będziesz stękał, będziesz ją nosił w sobie i obchodził się z nią jak z jajkiem.

 

Mówisz: „Smutno mi, ciężko mi”. Wypędź smutek na zewnątrz. – „Nie mogę”. Smutek jest większym mistrzem niż zmęczenie – jak złapie człowieka, łatwo nie puszcza. Jeżeli spróbuje się go wypędzić, on umacnia się jeszcze bardziej. Wyrwie kawałek serca człowiekowi, lecz nie wyjdzie. – „Jak się z niego wyzwolić?” – Kochając go. – „To niemożliwe”. – Innej rady nie ma. Ten lek jest najlepszy. Jeżeli nie możesz go pokochać, zastosuj drugi lek – zawołaj Radość i postaw ją w tym samym miejscu, razem ze smutkiem. Ja często robię takie doświadczenia. Jak zobaczę, że smutek zagnieździł się w człowieku i nie ma zamiaru go opuścić, zapraszam Radość do niego, by pogościła u niego przez jakiś czas. Ona idzie w to samo miejsce co smutek i pomiędzy nimi zaczyna się rozmowa. Radość pyta smutek: „Jak się masz siostro[1]?” – „Dobrze jest, zajmuję się moim panem. On często ma złe samopoczucie i cierpi”. – „Jak długo tu jesteś?” – „Od dwóch, trzech lat. Gdy zobaczę, że zapomina się, przycisnę go trochę, dam znać o sobie. On oprzytomnieje i mówi: „Dziękuję, że mną potrząsnąłeś. Tak sobie razem spędzamy czas”. – „Jak długo będziesz tu siedzieć?” – „Jeszcze trochę mi pozostało. Skoro ty przyszłaś, opuszczę go”.

 

Pytacie, czy rzeczywiście tak jest. – Czy rzeczywiste czy nie, to sprawa do rozumowego rozważania. Rzeczywiste jest jednak to, że cierpisz. Czy możesz zaprzeczyć, że cierpisz? Możecie rozważać, czy Radośc i smutek rozmawiają i jak rozmawiają. To spór filozoficzny. Ja mogę powiedzieć, że słuchałem, jak rozmawiają smutek i Radość – prowadzą wspaniałą rozmowę. Jak prowadzą swoją rozmowę, tego nie wiem. Mimo wszystko smutek jest rzeczywistością. Czasami, gdy smucisz się, mówisz: „Nie zapomnę tego smutku”, lecz gdy przyjdzie Radość, wszystko znika tak, jakbyś nie posiadał smutku. Czemu człowiek nie lubi smutku? Ja znajduję w smutku coś bardzo ładnego i cennego. Jest on matką zachęcającą swoją leniwą córkę do nauki. Mówi: „Córko, ucz się!” A córka nie lubi się uczyć, o wszyskim możesz z nią rozmawiać, tylko nie o nauce. Co chciałaby córka? – Posiadać służącą do gotowania i porządkowania domu, do prania i prasowania, aby ona sama ubrana w nowe buty i nowy kapelusz mogła oglądać się w lustrze i wyjchodzić na spacer, pokazać się ludziom. Kiedy wróci ze spaceru, chce usiąść, zjeść i odpoczywać. Ale nawet, gdyby miała to wszystko, znów byłaby niezadowolona. Czemu jest niezadowolona? – Ato dlatego, że chodzi na piechotę, albo że samochód się zatrząsł. Wiele takich oskarżeń i narzekań słyszałem. Jeżeli one pochodzą od ludzi świeckich, nie jest to tak ważne, lecz ludzie rozwijający się duchowo również narzekają. Nawet ludzie pracujący umysłowo też się skarżą. Kogokolwiek dziś spotkasz, każdy narzeka. Pytają mnie: „Jak rozwiązać te sprawy?” – Nie mają one rozwiązania. – „Jak poradzimy sobie ze smutkiem?” – Dopóki jesteś młodą kobietą twoja głowa będzie cierpieć. Dopóki jesteś młodym mężczyzną, twoja głowa będzie cierpieć. Dopóki jesteś matką lub ojcem, twoja głowa będzie cierpieć. Dopóki jesteś nauczycielem lub uczniem, twoja głowa będzie cierpieć. Kiedy umrzesz, znów będziesz cierpieć. – „Co należy robić?” – Tego także nie wiem. Młody mówi, że nie warto być młodym. Stary mówi: „Lepiej nie być starym” – Nie bądź matką, ojcem. A kim masz być? – Masz być niczym. A co wtedy? To nie jest rozwiązanie zagadnienia. Bycie niczym – ani młodym czy starym, ani uczniem czy nauczycielem, ani ojcem czy matką, ani synem czy córką, ani bogatym czy biednym. Nie jest tak. Nowa filozofia, wymaga nowego sposobu myślenia. Mówisz, że życie nie ma sensu. Nie, będziesz cierpieć i będziesz się uczył – taki jest sens cierpienia. Nie jest ono niczym innym, jak zachętą do pracy. Studiując cierpienie, pracujesz.

 

Przychodzi kamieniarz i proponuje ci kamień, ciężki – trzykilogramowy. Uważa on, że kamień jest zwyczajny. Naukowiec wie, że ten zwyczajny kamień zawiera coś cennego. Pytasz go: „Ile kosztuje?” – „Nie kosztuje więcej niż jednego lewa, jest zwyczajnym kamieniem. A ile za niego dajesz?” – “Pięć lewa”. On bierze te pięć lewa zadowolony, że zarobił coś ze zwykłym kamieniem: „Dobrze, że istnieją głupi ludzie, dający po pięć lewów za zwykły kamień”. Naukowiec rozłupuje kamień, wyciąga z niego kamień szlachetny i po pewnym czasie sprzedaje go za kilka milionów. Dowiedziawszy się o tym kamieniarz jest niezadowolony, że sprzedał tak drogą rzecz za pięć lewów. Spotyka on naukowca i pyta go: „Czemu mnie okłamałeś?” W taki stan wpadają również współcześni ludzie. Wiele cennych kamieni przechodzi przez wasze ręce, ale nawet ich nie poznajecie. Wielkie są dobra, które są wam dane, każdy człowiek jest otoczony przez niezliczone bogactwa. Wasze myśli, wasze uczucia i wasze uczynki ukrywają ogromne bogactwa, których nawet nie doceniacie. Sprzedajecie je tanio, a potem pozostajecie niezadowoleni.

 

Ja studiuję wszystkie systemy filozoficzne i uważam, że błąd nie tkwi w nich, lecz w tych, którzy je głoszą. Filozofowie, nauczyciele ludzkości przedstawili doskonałe idee. W ich wiedzy nie ma żadnej dwuznaczności. Wypaczanie ich wiedzy pochodzi od ich uczniów. Każdy z nich dał specyficzną interpretację tych idei. Stąd powstała idea o prawdziwych i fałszywych prorokach. Prawdziwy prorok przedstawia idee takimi, jakimi one są, a prorok fałszywy przedstawia je takimi, jakimi one nie są w rzeczywistości. Prawdziwy prorok skroi i uszyje tobie ubranie, które będzie leżeć na twoim ciele jak ulał. Prorok falszywy zaś skroi i uszyje ci ubranie, które będzie tak niewygodne, że zapamiętasz to na zawsze. I potem będzie cię przekonywać, że im dłużej nosisz to ubranie, tym lepiej dopasuje się do twojego ciała. Zatem nie noś źle skrojonego i uszytego ubrania. Przez długie doświadczenie doszedłem do takiej reguły. Stosuję tę regułę również wobec jedzenia. Gdy przyniosą mi pokarm, nie spieszę się ze zjedzeniem go. Zanim nie spróbuje go dziesięć osób, ja go nie tykam. Może upłynąć cztery, pięć godzin – nic z tego. Najpierw chcę opinię innych o tym jedzeniu, a potem ja też go spróbuję. Innymi słowy, ja zawsze korzystam z doświadczenia tych, którzy byli przede mną. Dla mnie te dziesięć osób to mądrzy ludzie. Gdy pierwszy z nich spróbuje jedzenia i powie, że nie jest ono dobre, daję je drugiemu. Jeżeli on powie to samo, daję je trzeciemu, potem – czwartemu i tak do dziesiątego. Na końcu ja też sprobuję jedzenia. To samo robię wtedy, gdy jedzenie jest dobre. Jeżeli pierwszy powie, że nie, nie ograniczam się do jego zdania, staram się, aby pozostałych dziesięć osób również sprawdziło i jeśli coś z jedzenia pozostanie, jakkby mało tego nie było, ja też je probuję. Mówię: „To jedzenie jest dobre”. Powiecie, że jest to oryginalne. Rzeczywiście, dotychczas nie wiedzieliście, że przed wami jest dziesięć osób, których doświadczenie należy wykorzystać. Czy to chodzi o jedzenie, czy o coś innego, to nieistotne. Wiele cierpiała moja głowa dopóki nie znalazłem tych dziesięciu osób. Czasami oni zjadają wszystko i dla mnie nie pozostaje nic, a czasami dla mnie pozostaje trochę. Ważne, że ja jestem ostatnim, który spożywa to samo jedzenie. Od kiedy stosuję tę regułę, wszystko idzie jak z płatka.

 

Wy również stosujcie tę regułę, nie ma w niej słabej strony. Ja ją stosowałem i w świecie fizycznym i w świecie Duchowym. Ona działa tak samo wszędzie. Wtedy, jeżeli dziesięć osób wypowie się o pewnej waszej myśli, że nie jest dobra, odstawcie ją na bok. Zatrzymujcie tylko te myśli w sobie, których doświadczyliście. Pamiętajcie: Bóg, który stworzył tysiące wszechświatów, jest mądry i wszechwiedzący. Czy powinniście potem mówić, że świat stworzony przez Boga nie jest ładny? Kto ośmieli się to powiedzieć, jest w błędzie. Wszystko, co przeszło przez ręce Boga, jest cenne, nic nie może się z nim równać. Potrzebne jest zrozumienie. Inaczej człowiek nie może przekonać się o cenności Bożych dzieł. Rodzi się tobie chłopczyk – nie doceniasz tego, rodzi się tobie dziewczynka – jej też nie doceniasz, masz służącego w swoim domu – jego też nie doceniasz, masz ojca, matkę, przyjaciela – ich też nie doceniasz, masz ogród z ładnymi owocowymi drzewami – ich również nie doceniasz. Posiadasz wiele dóbr, lecz niczego nie doceniasz. Patrzysz na rzeki, źródła, trawy, muszki – ich również nie doceniasz. Obserwujesz wschód Słońca, Księżyca i gwiazd – niczego nie doceniasz. Na tym polega twoje nieszczęście. Czego człowiek poszukuje? Czemu jest niezadowolony? – „Słońce – nieistotna sprawa! Trawy i muszki – nieistotna sprawa”. Sam nie wiesz, czego potrzebujesz. Jeżeli zapytam was, co jest wam potrzebne, odpowiecie: „Nic nam nie jest potrzebne”. Mówię: potrzebuję tych dziesięciu osób, autorytetów, by spróbowali jedzenia, które jest mi dane i stwierdzili, czy jest ono wartościowe, czy nie. To samo uczynią z myślami i uczuciami – spróbują i powiedzą, czy są one wartościowe czy nie.

 

Mówię o małych odstępstwach od reguły – Istnieje jedno szczęśliwe Życie, które należy studiować. Zaprzestańcie niezadowolenia! – „Jak mam być zadowolony, skoro nie posiadam żadnego bodźca?” Nie poszukuj bodźca z zewnątrz, poszukuj go w samym zadowoleniu. Kochaj wszystko, co cię otacza, a będziesz zadowolony. – “Jak mam kochać wszystko?” – Kochaj – nic więcej! – “Czy mogę kochać wszystkich ludzi?” – To nie twoja sprawa. Kochaj! Jeśli kochasz jednego człowieka, twoja wiedza będzie sprowadzać się do jednostki. Jeśli kochasz dwie osoby, twoja wiedza będzie sprowadzać się do dwojga. Jeśli kochasz trzy osoby – do trzech itd. Zatem liczba tych, których kochasz, określa stopień twojej wiedzy. – „Jak będę mógł kochać dziesięć osób, jak mogę kochać wszystkich ludzi? Gdzie ja znajdę tyle osób, które mógłbym pokochać?” – Weź przykład z komórek twojego mózgu. W głowie zebrane są trzy miliardy i sześćset milionów komórek, które żyją w harmonii, w jedności. Jednym spojrzeniem możesz objąć je wszystkie. – „Czy to możliwe?” – Powiesz, że możesz kochać tylko jednego. Wiesz, że Bóg posiada tylko jednego Syna, którego kocha. Mimo to modlisz się do Boga i chcesz, by ciebie on również kochał, by odpowiadał na twoje modlitwy. Jeśli nie odpowiada na nie, obrażasz się. Jak możesz wymagać, aby Bóg cię kochał i odpowiadał na twoje modlitwy! Jeśli jesteś konsekwentny i skoro mówisz, że kochasz tylko jednego, nie wymagaj, by Bóg kochał również ciebie. On już posiada Jednego, którego kocha. Ludzie chcą mnie przekonać, że Bóg myśli o wszystkich i kocha wszystkich. Mówicie, że On kocha również grzeszników. Jeżeli uważacie, że w Jednorodzonym Synu Boga zawarte są wszystkie żywe istoty, macie prawo mówić, że Bóg kocha wszystkie istoty. W Chrystusie żyją zarówno grzesznicy jak i sprawiedliwi. Nie ma ludzkiej duszy, która nie żyłaby w Chrystusie.

 

Ludzie są niezadowoleni, bo stawiają Chrystusa poza Bogiem, a siebie poza Chrystusem. W ten sposób sami siebie osądzacie i skazujecie na cierpienia. Mówisz o Bogu: „On ma jednego Syna i nim się zajmuje. Ja nie jestem Jego synem, czyli Syn jest poza Bogiem.” Jest to zła koncepcja, z powodu której cierpicie i męczycie się. Pytasz: „Jak mogę kochać tego człowieka?” – Jak Pan może ciebie kochać? Jeśli nie możesz kochać człowieka, jak możesz wymagać, aby Bóg kochał ciebie? Jeśli nie kochasz swojego bliźnego, jak Bóg może kochać ciebie? Jeśli kochasz człowieka, Bóg będzie kochał również ciebie. Jeśli go nie kochasz, również Bóg nie będzie ciebie kochał. W chwili, w której powiesz, że nie możesz kochać, Bóg również nie może ciebie kochać. Każde cierpienie pokazuje, że niepostąpiłeś zgodnie z prawem Boskiej Miłości. Bóg kocha wszystkich. Jeśli tego nie przyznasz, będziesz cierpiał. Gdy to przyznasz, będziesz się radował. Radość jest oznaką, że Bóg kocha wszystkich, a smutek jest oznaką tego, że ty nie kochasz wszystkich. Mówisz: „Kocham Pana, Anioły również, lecz jak można kochać ludzi?” – Będziesz myśleć prawidłowo i kochać wszyskich. Poprzez swoje poglądy człowiek sam sobie przysparza cierpień.

 

Przyszła do mnie niedawno młoda panna ze świata. Chciała się mnie poradzić, jak pokonać pewną sprzeczność. Patrzę – panna jest młoda, piękna, lecz biedna. Ona mi mówi: „Zakochałam się w pewnym pięknym chłopcu, lecz często wpadam w sprzeczności, nie wiem, jak sobie poradzić. Od pewnego czasu, gdy spotykam swojego ukochanego, on zaczyna na mnie spoglądać tak, jakby mnie pierwszy raz widział. Potem mówi do mnie: ‘Patrzę na ciebie, bo uważam, że jakoś zaczęłaś się starzeć’. To mnie zasmuca i nie wiem, co mu powiedzieć. – Powiem ci  tak: mogę cię odmłodzić natychmiast, on od razu przyzna, że stałaś się młodsza i piękniejsza. – „Jak?” – Wkładając do banku na twoje konto trzysta tysięcy złotych lewów.

 

To samo odnosi się do zdrowia, umysłu i serca człowieka. Mówią o kimś, że jest chory, oznacza to, że brak mu kapitału. Gdy wyzdrowieje, zdobywa kapitał. Mówicie, że ktoś jest ignorantem: więc brakuje mu czegoś w wymiarze Umysłowym (mentalnym). – „Ten człowiek jest zimny”. – Brakuje mu czegoś w sercu. Światło w umyśle i Ciepło w sercu są kapitałem, który czyni człowieka młodym i pięknym. Zawsze znajdziesz coś w człowieku, za co go nie pokochasz. A to jest biedny, a to chory, głupi...  Są to fałszywe wrażenia, w rzeczywistości tak nie jest. Człowiek dysponuje niezliczonymi bogactwami.

 

Pamiętajcie: każda dusza niesie ogromne bogactwa w sobie. Nawet jeżeli zwierzę wejdzie do waszego domu – pies czy kot, one również wniosą dobro dla człowieka. To ludzie wiedzą i gdy na przykład przyleci jaskółka i uwije gniazdo pod dachem ich domu, gospodarz się cieszy. O bocianie mówią, że przynosi szczęście. Krowa, koń – one również przynoszą szczęście człowiekowi. Promień słoneczny jest nosicielem wielkiego dobra. Również każdy promień wychodzący od Boga niesie wielkie błogosławieństwo dla człowieka. Jest on żywy. Nie mówię, że światło to tylko drganie, ruch powietrza – to tylko zewnętrzna strona zagadnienia. Światło jest żywą, rozumną siłą, przenikającą człowieka i odnawiającą go. Mówicie, że Życie niesie radość, odnowienie. Nie tylko Życie, lecz również Światło i Ciepło niosą radość i szczęście. Nie uważajcie, że jakiś człowiek przyniesie wam nieszczęście. Nie, każdy człowiek niesie szczęście, dobro – zarówno dla siebie jak i dla pozostałych ludzi. Tak twierdzi nowa nauka.

 

Czemu ludzie cierpią? – Ponieważ nie doceniają ludzkiej duszy. Chrystus przyszedł na Ziemię, aby wywyższyć ludzką duszę, wyzwolić ją i pokazać, że znajdują się w niej niezliczone bogactwa. Mówią, że Chrystus przyszedł zbawić zagubionych. A ja mówię, że Chrystus przyszedł zbawić ludzkie dusze, wyciągnąć z nich ukryte bogactwa i pokazać ich prawdziwą wartość. Kiedy człowiek grzeszy, nie docenia swojej duszy. Wtedy schodzi on do piekła, do świata cierpień. Będąc tego świadomy, nie poszukuj swojego szczęścia na zewnątrz, w tym lub w tamtym człowieku, ale szukaj go w sobie.

 

Mówiąc o sobie, mam na myśli Boga w człowieku. Jeżeli poszukujesz swojego szczęścia w Bogu, w tym, co Boskie w tobie, jesteś na słusznej drodze. Bądź świadomy tego, że posiadasz w sobie niezliczone bogactwa, które powinieneś doceniać. Pomiędzy Bogiem, a twoją duszą powinno istnieć wewnętrzne połączenie. Będąc tego świadomy, zawsze będziesz Mu dziękować. Dziś, gdy słuchacie tego, co wam mówię, wznosicie swój umysł do Boga i mówicie: „Jesteśmy ludźmi uduchwionymi, nie możemy żyć bez modlitwy.” Nie wiem, jak modliliście się. Czy podziękowaliście Panu za dobra i bogactwa, które wam dano? Czy podziękowaliście za uwagę Boga skierowaną na was? A jak niektórzy postępują? Wraz z przebudzeniem się zaczynają narzekać: „Panie, czemu sąsiadowi dałeś więcej dóbr, a mi mniej? Czemu pozostawiłeś mnie, bym się włóczył po tej ziemi?” – Łudzisz siebie. Wina jest po twojej stronie. Odnów swoje połączenia z Bogiem, a wszystko się naprawi.

 

Mówisz: Jak mam kochać tego człowieka, kiedy on mnie nie kocha?” – To jest złe rozumienie. Jak będziesz mógł wyjaśnić sobie odwrotną sytuację: on ciebie kocha, podczas gdy ty go nie kochasz? Ktoś płacze z tego powodu, że ludzie go nie kochają, czasami płacze z powodu miłości swojego ukochanego lub ukochanej. Jak sobie to wyjaśnić? Płaczesz, że kochają ciebie, płaczesz również kiedy cię nie kochają. Abyś nie natrafiał na sprzeczności, kochaj duszę człowieka, ona się nigdy nie zmienia. Właśnie na tym polega piękno duszy, że jej Miłość jest wieczna, niezmienna. Wystarczy, abyście tylko na chwilę zerknęli na piękno duszy, a nigdy jej nie zapomnicie. Ten, kto kocha, przynajmniej na chwilę dostrzegł piękno duszy. Nie ma człowieka, który, widząc duszę, nie zakochałby się w niej natychmiast. Najgorsze dla nas jest to, że gdy ją dostrzeżemy, ona natychmiast się ukrywa. Idziesz, płaczesz, poszukujesz duszy, lecz nie możesz jej znaleźć.

 

Zatem to, czego człowiek poszukuje i za czym płacze, to jest piękna ludzka dusza. Ona nie stoi w jednym miejscu. Od czasu do czasu odwiedza człowieka na chwilę i natychmiast znika. Warto aby człowiek żył tysiąc lat na Ziemi tylko dla tej chwili – dostrzeżenia pięknej ludzkiej duszy, by nasycić się pięknem Życia, dostrzec, jakim bogactwem ona dysponuje. Wielką chwilą jest dostrzeżenie swojej pięknej duszy! Cały świat cię odwiedzi, wszyscy ludzie zgromadzą się wokół ciebie, by również wziąć udział w twojej Radości. Jak poradzicie sobie ze wszystkimi ludźmi? Miliony osób ustawią się w kolejce do tego, aby dostrzec wasze piękno duszy. Co wtedy zrobicie? Będziecie modlić się do Boga, by ukrył ją w jakiś sposób, byście sobie trochę odpoczęli. Dlatego właśnie Bóg schował piękno człowieka nawet przed nim samym i pozostawił je jako jego przyszłe dziedzictwo. Mówicie, że są piękni ludzie na świecie. Jak bardzo piękny nie byłby człowiek zewnętrzenie, jego piękno nie może równać się z pięknem duszy. Jej piękno jest nieporównywalne.

 

Słyszycie opowieści kogoś, że ma dość życia, że nie chce żyć. Czemu nie chce żyć? – Ponieważ nie dostrzegł piękna, nie zrozumiał ceny prawdziwego bogactwa. Zobaczyć piękno duszy, oznacza zobaczyć Chrystusa. Jest On w każdym człowieku. Nie wystarczy, byś Jego dostrzegł, powinieś stać się jak On. Co mamy robić, aby zrobić miejsce dla Chrystusa w sobie? – Nie zabrudzajcie swojej duszy! Nie zasłaniajcie piękna jej twarzy! Oznacza to: nie grzeszcie. Grzech to ciemność, która zasłania jasną twarz duszy. Czemu ludzie nie żyją w swojej duszy? – Ponieważ nie uczą się. Jeden uważa, że jest biedny, inny, że jest zły, trzeci, że jest słaby, chory, czy – że jest ignorantem. Jest to częściowo prawda. Ważne jest jednak to, że człowiek, ucząc się, może stać się bogaty, zdrowy, silny, uczony. Największym nieprzyjacielem człowieka jest lenistwo – niechęć do uczenia się. Wielkie wysiłki są potrzebne, by zmusić człowieka do nauki. Niewielu ludzi spotkałem, uczących się z Miłości. Bez Miłości nic nie można osiągnąć. Prawdziwa praca to tylko ta, w której bierze udział Miłość.

 

Pewnego dnia poszedłem w góry. Zatrzymałem się w pewnym miejscu przed kupą piasku i zacząłem coś tam kreślić. W tym czasie przeszedł koło mnie wieśniak i zapytał mnie: „Co robisz?” – „Coś sprawdzam.” – „Czemu tracisz swój czas?” Nie odpowiedziałem. Według niego tylko ten, kto orze i kopie, nie traci swojego czasu. By nakierować jego myśl zapytałem go: „A ty co robisz? Czy jesteś żonaty?” – „Jestem żonaty. Miałem żonę, lecz ona odeszła na tamten świat. Miałem też córkę, ale ona również odeszła na tamten świat. Pozostała mi tylko jedna córka, na dodatek utykająca na nogę”. Ja wiem, czemu jego żona i córka odeszły na tamten świat, wiem, czemu pozostała mu tylko kulawa córka, lecz niczego nie powiedziałem wieśniakowi. On mnie zapytał: „Czy ty jesteś żonaty?” – „Wszyscy moi bliscy wymarli, tylko ja pozostałem żywy. Przyszedłem tu znaleźć ostatnią rzecz”. Patrzy na mnie wieśniak, zastanawia się, czemu kreślę na piasku. Mówię do niego: „Bogata jest wasza miejscowość”. – „Jest bogata, lecz należy ją orać. No to żegnaj”. Podaliśmy sobie ręce i ja mu powiedziałem: „Kiedy spotkamy się innym razem, powiem ci, czego poszukuję. Teraz idź do swojego domu i wiedz, że twoja sytuacja się polepszy: powróci twoja żona, będziesz miał lepsze i piękniejsze dzieci niż poprzednio. Kto mnie raz tylko spotka, jego sprawy zaczynają się dobrze układać”. – “Z twoich ust – do Boskich uszu!” Po roku spotkałem tego samego wieśniaka i on mi powiedzał: „Bracie, wszystko się spełniło. Jak powiedziałeś, tak się stało. Ożeniłem się po raz drugi, mam dziecko – piękne i zdrowe”. Powiedziałem mu: „Wiedz, że twoją drugą żoną jest ta pierwsza. Nawet jakbyś się trzeci raz ożenił, znów pierwsza żona by przyszła”. Są to dusze, które wyszły od Boga.

 

Bóg objawia się poprzez każdą duszę. Jest On w jednostkach, jak i w całości. My poznajemy i rozumiemy Boga w całości. W jednostach, w jedności, pozostaje On dla nas niezrozumiały. Dziękujmy Bogu, że ujawnia się On nam we wspólnotach wybranych dusz. Radujmy się, że On się nam ujawnia. A wam mówię: wiedzcie, że to, co straciliście, znajdziecie. Starzy staną się młodzi, ignoranci staną się uczeni. Każdy osiągnie to, co chce. Kiedy? – Gdy przyjmiecie ideę, że Bóg wstawił niezliczone bogactwa do waszej pięknej duszy. Jedynym pragnieniem Boga jest, abyście uczyli się. Tylko w ten sposób będziecie mogli służyć. Skoro służycie, będziecie posiadać osiągnięcia. My przyszliśmy na Ziemię, aby poznać Boga. Jest powiedziane: „To jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”[2]. By poznać, że Bóg wstawił w ciebie twoją piękną duszę wraz z jej niezliczonymi bogactwami. Bóg przejawia się właśnie poprzez twoją duszę.

 

Teraz opowiem wam o zwyczajnym liczeniu, w którym jest ukryta wielka filozofia. Mówimy: 1 razy 1 równa się 1; 1 razy 2 równa się 2; 1 razy 3 równa się 3. Jednak 2 razy 2 równa się 4; 2 razy 3 równa się 6; 2 razy 7 równa się 14 itd. W tym liczeniu ukryte jest prawo wzrostu. Cechą wyróżniającą Życie jest wzrost. To, co rośnie stopniowo, stopniowo się odkrywa. Tylko to, co rośnie, jest realne. Tam, gdzie nie ma wzrostu, żadna Realność nie istnieje. Rzeczy realne posiadają przyszłość. Właśnie dlatego cieszcie się nawet najmniejszym osiągnięciem, najmniejszym wzrostem. Radujcie się tym, co Boskie w was. Na tym buduje się przyszła wiedza. Radujcie się możliwościami znajdującymi się w was, które stopniowo będą się ujawniać. Jesteście niezadowoleni, nie chcecie się starzeć. Takie jest prawo: nie można się odmłodzić, jeżeli najpierw się nie zestarzejesz. Wszystko, co się odmładza, koniecznie się zestarzeje. Wy chcecie się odmłodzić, a nie chcecie się starzeć. To jest niemożliwe. Starość to możliwość dla odmładzania się. Ukrywa ona w sobie Boską dobroć – młodość. Człowiek osiąga coś, zarówno starzejąc się, jak i robiąc się młodym. Ludzie cierpią, ponieważ uważają, że osiągają coś tylko wówczas, gdy są młodzi, a gdy zrobią się starzy, to tracą. To zły sposób pojmowania.

 

Kiedy byłem w Ameryce, słuchałem Paderewskiego[3], który wykonywał „Sonatę księżycową”. Wtedy był on młodym, pięknym człowiekiem, z ładną okrągłą twarzą. Amerykanki szalały za nim. Przynosiły mu swoje sztambuchy do podpisu. Po latach obejrzałem w kinie „Życie Paderewskiego”. Tam był już znacznie starszy. Pokazali go z bliska, z daleka, ze wszystkich stron. Dobrze go widziałem, gdy grał na pianinie. Zwróciłem uwagę, że gra z zamkniętymi oczyma. Jego uwaga była skupiona, nic go nie odrywało od muzyki. Powiedziałem: „Paderewski, przeszła już twoja młodość”. Poprzez zamknięte oczy on chciał powiedzieć: „Przynajmniej teraz jestem wolny od prześladowań kobiet. Nic innego mi nie pozostało poza graniem”. Rzeczywiście teraz była w nim większa koncentracja, większa głębia, większa muzyczność. Jeden jest Paderewski, drugi taki się nie urodzi. W Przyrodzie rzeczy nie powtarzają się, lecz to, co dusza ludzka niesie w sobie, przewyższa Paderewskiego. Możliwości ludzkiej duszy, wyrażone poprzez Paderewskiego stanowią jedną stomilionową część tego, co jest w nią włożone.

 

Co wyraża „Sonata księżycowa”? – Miłość Księżyca, mrozu. Zatem istnieją dwie możliwości: kochać nocą przy Księżycu oraz kochać w ciągu dnia, gdy świeci Słońce. Nocą jest brak warunków do Miłości. Tylko dusza może kochać nocą, dla niej nie ma nocy. W niej umieszczone jest całe piękno Życia. Dla pięknej duszy nawet księżycowa noc jest dniem. “Sonata księżycowa” pokazuje, że Życie nie jest rozumiane tak, jak być powinno. Ten, kto gra tę sonatę, również nie rozumie Życia. W istocie “Sonata księżycowa” w swojej zawartości jest słoneczna, lecz wyszła w formie Księżyca. Za księżycem jest Słońce. Bez Słońca nie można zobaczyć Księżyca. Zatem wszystko, co istnieje na Ziemi jest księżycowe, lecz za tym Księżyciem jest ukryte Słońce. Również za naszym życiem – życiem Księżyca – ukrywa się Boskie życie, które stopniowo się ujawnia. Życie na Ziemi jest sonatą księżycową. Mimo to nasze życie jest piękne.

 

Dziś ja również zagrałem wam jeden utwór księżycowy, sonatę księżycową. Cieszę się, że przyszliście na ten koncert. Gdy wrócicie do swoich domów, niech każdy zagra tę sonatę na swoim pianinie. Nie ma piękniejszej rzeczy niż ta, by człowiek był cichy i spokojny, by niósł w sobie Pokój. Spójrz na Niebo i podziękuj w swojej duszy za wszystko, co ci dano. Kogokolwiek spotkasz, zobacz w nim obecność Tego, który stworzył świat. Dobrze jest, aby wszędzie widzieć Boga. We wszystkich sprzecznościach można zobaczyć ukryty Boski począdek. To jest nowa nauka. Wymaga to od wszystkich otwarcia swoich serc i umysłów, aby dostrzeć Prawdę złożoną w nich od wieków.

 

„A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”. Na tym polega prawdziwa nauka – by poznać niezliczone bogactwa złożone w naszych duszach. To jest Chrystus, to jest przejawiony Bóg, Jak mam kochać? – dążyć do poznania Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Jezusa Chrystusa, którego posłałeś. Poznać moją piękną duszę, pochodzącą od Boga. Umieścił On w niej ogromne możliwości. Taki jest sens mojego życia, taki jest sens ludzkiego Życia.

 

Chrystus jest człowiekiem obfitej Siły.

 

Chrystus jest człowiekiem obfitej Wiary.

 

Chrystus jest człowiekiem obfitej Miłości.

 

6 lutego 1938 r., Sofia

 

Poranny wykład “Piękno duszy” opublikowano po raz pierwszy w zbiorze “Piękno duszy”, Sofiia, 1948.

 

 

 

 

----------------------------------------------------------------------------

[1] W języku bułgarskim wyraz: ‘smutek’ jest rodzaju żeńskiego.

[2] Jan 17:3

[3] Paderewski Ignacy Jan – ur. 18 XI 1860, Kuryłówka (Podole), zm. 29 VI 1941, Nowy Jork 1860-1941, słynny polski kompozytor i pianista wirtuoz. W okresie 1919-1921 r. był premierem oraz ministrem spraw zagranicznych Polski.

 

Адрес на коментара
Сподели в други сайтове

Създайте нов акаунт или се впишете, за да коментирате

За да коментирате, трябва да имате регистрация

Създайте акаунт

Присъединете се към нашата общност. Регистрацията става бързо!

Регистрация на нов акаунт

Вход

Имате акаунт? Впишете се оттук.

Вписване
×
×
  • Създай нов...